Pogoda, mimo zakończenia wakacji, sprzyja aktywnemu spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, w tym m.in. jazdą na hulajnodze elektrycznej. Niestety wciąż nie ma przepisów, które regulowałyby zasady korzystania z hulajnóg elektrycznych – ich liczba rośnie, a użytkownicy liberalnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa. Po nieskutecznych próbach Ministerstwa Infrastruktury, za prace nad zmianami bierze się teraz resort sprawiedliwości. Według założeń hulajnogi będą traktowane jak rowery. Nie będzie natomiast przepisów, które obligowałyby do noszenia kasku.
Hulajnoga z ograniczoną prędkością i na ścieżce rowerowej
Regulacji w kwestiach nadużywania prędkości i naruszania zasad bezpieczeństwa przez osoby poruszające się hulajnogami brakuje, a te dotyczące rowerzystów nie rzadko są przez nich nieprzestrzegane. Już w maju zeszłego roku resort infrastruktury zapowiedział uregulowanie zasad używania hulajnóg, ale zmian nie ma do teraz. Sprawą – po niedawnym tragicznym wypadku spowodowanym przez dwie osoby jadące na jednej hulajnodze – zainteresował się resort sprawiedliwości.
Ministerstwo przygotowało projekt nowelizacji prawa w ruchu drogowym, który ma wprowadzić pojęcie urządzenia transportu osobistego (UTO). Ma to być pojazd o szerokości nieprzekraczającej w ruchu 0,9 m i długości nieprzekraczającej 1,25 m, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe, wyposażony w napęd elektryczny oraz oświetlenie, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h (wyjątkiem będzie wózek inwalidzki, który ustawowo zostanie wyłączony spod definicji UTO). Według projektu używanie pojazdów niespełniających tych wymogów będzie zagrożone grzywną do 5 tys. zł.
Strefa wolna od hulajnóg
Jednym z pomysłów ustawodawców jest podział miasta na strefy i ograniczenie w niektórych możliwości poruszania się na pojazdach z napędem elektrycznym. Chodzi o miejsca, w których jest dużo pieszych i słaba infrastruktura. Przykładowo brukowane ulice warszawskiej starówki, gdzie jazda z dużą prędkością jest wyjątkowo niebezpieczna. Firmy zajmujące się wynajmem hulajnóg mogą wprowadzić blokady w aplikacjach, można też przyjąć odpowiednie przepisy lokalne.
Noszenie kasku przez rowerzystów nadal będzie dobrowolne
Innym pomysłem, który miał zwiększyć bezpieczeństwo na drogach, było wprowadzenie obowiązku noszenia kasku przez rowerzystów, jednak resort infrastruktury się z tego wycofał. Nie widzi też sensu zwiększania minimalnego odstępu podczas wymijaniu bądź omijania rowerzysty z 1 m do 1,5 metra. Ministerstwo Infrastruktury wskazuje, że Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w latach 2018-2019 podjęła próbę dokonania analizy skali dostępności do szkolenia i ilości egzaminów oraz wydanych kart rowerowych, a także wprowadzenia obowiązku stosowania kasków rowerowych u dzieci do wieku zakończenia szkoły podstawowej. Napotkała jednak trudności z uzyskaniem pełnych danych od podmiotów realizujących tego typu zadania lub były one szczątkowe. Z tych względów resort wycofał się z działań zmierzających do wprowadzenia obowiązku stosowania kasków rowerowych.
Minimalna odległość uzależniona od okoliczności
Ministerstwo nie widzi też potrzeby nowelizacji art. 24 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym, czyli zmiany wymaganego odstępu od wyprzedzanego roweru z 1 m do 1,5 m. – W praktyce, to kierujący wykonujący manewr wyprzedania, uwzględniając szereg czynników, takich jak na przykład stan nawierzchni drogi, warunki atmosferyczne, jak również prędkość, z jaką się porusza, powinien indywidualnie oszacować odległość, jaką musi zachować od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu, aby nie stworzyć zagrożenia – tak uzasadniał wiceminister Andrzej Bittel. I to na kierującym spoczywa ocena czy określona w przepisach minimalna 1 metrowa odległość jest wystarczająca w danych warunkach drogowych aby bezpiecznie wykonać manewr wyprzedzania.
Większa odległość, większe korki
Wiceminister zwraca też uwagę, że zwiększenie minimalnego odstępu od wyprzedzanego rowerzysty do 1,5 m miałoby niebagatelny wpływ na płynność tego ruchu. Zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 2 marca 1999 r. „w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie” szerokość pasa ruchu, w zależności od klasy drogi, mieści się w przedziale od 2,5 m do 3,75 m. Kierujący samochodem osobowym, szczególnie kierujący samochodem ciężarowym, wyprzedzając rowerzystę, zmuszony byłby każdorazowo do zmiany zajmowanego pasa ruchu.
Wciąż dużo wypadków
Z danych statystycznych opracowanych przez Komendę Główną Policji wynika, że co roku na polskich drogach rowerzyści są uczestnikami kilku tysięcy wypadków drogowych: w 2017 zarejestrowano 4212 wypadków z udziałem rowerzystów, w 2018 r. – 4712, w 2019 r – 4426 zdarzeń. Co roku w wypadkach ginie ponad 250 rowerzystów np. dwa lata temu śmierć poniosło 286 kierujących, w ubiegłym roku 257 rowerzystów i 1 pasażer roweru.
Coraz więcej wypadków zdarza się również z udziałem hulajnóg, tu ofiarami – przez brak odpowiednich regulacji – są często osoby, które wyjątkowo nieodpowiedzialnie korzystają z tych urządzeń. Jeżdżą dwójkami lub wracają na hulajnodze z suto zakrapianej imprezy.
Jest podstawa do ukarania
Choć szczegółowych przepisów brakuje, gdy do takiego wypadku dojdzie, delikwenta można ukarać, korzystając z obowiązujących przepisów. Zdaniem specjalistów już obecne przepisy pozwalają na karanie za takie praktyki. Jeżeli zakwalifikujemy hulajnogę jako motorower, a pojawiały się już takie przypadki w orzecznictwie, to w ogóle nie ma problemu z ukaraniem osoby nietrzeźwej lub niezachowującej odpowiedniej ostrożności . W ich ocenie, jeżeli nie będziemy odnosić się do definicji motoroweru, to podstawą może być art. 3 Prawa o ruchu drogowym, który nakazuje uczestnikowi ruchu drogowego lub innej osobie zachować ostrożność. Można tu także przywołąc przepisy kodeksu karnego, a mianowicie rozdział XXI dotyczący przestępstw przeciwko komunikacji. Zastosowanie w przypadkach nieodpowiedzialnych użytkowników hulajnóg może znaleźć art. 177 KK przewidujący odpowiedzialność za spowodowanie wypadku w komunikacji – grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności.
NPP Orunia